Twierdza
Przemyśl
Artylerią ciężką lub oblężniczą nazywa się działa o kalibrze przekraczającym 15 cm, które dzięki swoim rozmiarom są w stanie miotać na znaczne odległości pociski o dużej wadze i sile przebicia. Z racji swoich cech zyskała zastosowanie przy zdobywaniu fortyfikacji umożliwiając ich niszczenie. Po raz pierwszy w tym celu została użyta prawdopodobnie podczas wojny krymskiej, a następnie wojny francusko-pruskiej do zdobywania francuskich umocnień krusząc m. in. mury Sedanu. Od tego momentu ówczesne armie kładły nacisk na rozwój artylerii starając się stale rozwijać własne parki oblężnicze dążąc do posiadania każdorazowo dział zdolnych do niszczenia istniejących w danym okresie fortyfikacji przeciwnika. Należy poczynić również uwagę, iż każdorazowy postęp w zakresie broni artyleryjskiej polegający na zwiększeniu jej donośności i siły rażenia wymuszał konieczność rozwoju konstrukcji wznoszonych fortyfikacji, zmuszając inżynierów do poszukiwania nowych rozwiązań lub materiałów odpornych na ogień nowoczesnej broni. Tym samym rozwój broni artyleryjskiej jako stymulator sprzężony był z postępem w zakresie sztuki inżynieryjnej wznoszenia umocnień. Niejednokrotnie zresztą stawiał on pod znakiem zapytania sens ich kosztownej budowy i utrzymywania.
Na przykładzie przemyskiej fortecy można prześledzić zarówno etapy rozwoju artylerii oblężniczej, jak też artylerii fortecznej mającej za zadanie przeciwdziałanie tej pierwszej oraz konstrukcji umocnień stałych. Jako, że jednak rozwój umocnień nie stanowi głównego tematu autor niniejszego artykułu ograniczy się w dalszej części do skrótowego omówienia jedynie najważniejszych zagadnień z zakresu rozwoju przemyskich fortyfikacji na tle postępu techniki artyleryjskiej. Wystarczy bowiem wspomnieć, iż każdorazowo postęp artylerii wyprzedzał myśl konstrukcyjną przemyskich budowniczych fortyfikacji powodując, że dzieła najczęściej były w momencie ich ukończenia przestarzałymi, zupełnie nie odpowiadającymi nowym wymogom pola walki. Można w tym miejscu wskazać na wiele przyczyn tego niekorzystnego stanu rzeczy, a to począwszy od długiego czasu realizacji poszczególnych etapów budowy co miało związek z brakiem koniecznych środków finansowych poprzez opór wewnętrzny zarówno środowisk wojskowych, jak też politycznych (np. węgierskiego parlamentu niechętnego wydatkom na galicyjskie fortece), a nadto niechęć do zadrażniania stosunków dyplomatycznych z carską Rosją. Mimo to twierdza przechodziła szereg modernizacji. Już w początkach budowy zaczęto stosować lany beton ograniczając konstrukcje ceglane. Prekursorem w tym zakresie był AntonWerner, któremu udało się przeforsować swoje zamiary wbrew DBT Danielowi Salis-Soglio. Wzniesione w tym okresie dzieła okazały się jednak przestarzałymi, bowiem na polu walki pojawiła się broń stromotorowa niszcząca forteczny park artyleryjski i zdolna do przebicia stropów w związku z zastosowaniem pocisku minowego. W konsekwencji zmusiło to architektów do usunięcia ze stropów ziemi i wzmocnienia ich płytami betonowymi zwiększając równocześnie ich grubość. Na dalszym etapie przełomowymi stały się koncepcje Maurycego Brunnera, który zastosował w fortach pancerz przy jednoczesnym znacznym zmniejszeniu ich rozmiarów czyniąc je bardziej niewidocznymi. Jego praca przypadła na lata 90-te XIX w. Po tym okresie nastąpiła trwająca w zasadzie do wybuchu wojny stagnacja w zakresie modernizacji twierdzy. Wiązało się to z niechęcią austriackiego sztabu generalnego do ponoszenia wysokich nakładów na budowę, co oznaczałoby zarazem zmniejszenie nakładów na armie polowe wymagające dozbrojenia. Gorącym przeciwnikiem modernizacji galicyjskich fortec okazał się Conrad von Hötzendorf, który uważał, że Rosję można pokonać jedynie w wojnie manewrowej, w której fortece będą zbędnymi. Konsekwencją realizowanej przez niego polityki było to, że Przemyśl w momencie wybuchu wojny był warownią przestarzałą, nieodporną na działanie ognia nowoczesnej artylerii oblężniczej. Wg ówczesnych danych umocnienia mogły wytrzymać jedynie pojedynczy ostrzał działami o kalibrze 24 cm, z czego doskonale zdawali sobie sprawę Rosjanie dysponujący doskonałymi informacjami na temat przemyskich umocnień.
Tym bardziej zastanawiającym przy wiedzy Rosjan o przemyskich umocnieniach wydaje się użycie przez nich ciężkiej artylerii oblężniczej dopiero tuż przed zakończeniem walk podczas drugiego oblężenia. Aby udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie należy przyjrzeć się historii rozwoju rosyjskiej artylerii ciężkiej. Otóż przełomem dla rozwoju artylerii oblężniczej okazały się doświadczenia wojny japońsko-rosyjskiej a w omawianym zakresie japońskiego oblężenia Port Artur. W jego trakcie armia japońska wzorująca się na armiach europejskich posiadała na wyposażeniu oblężniczym jako najcięższe działa o kalibrze 15 cm. Wnet okazało się, że nie są one w stanie nawiązać równorzędnej walki z rosyjskimi ciężkimi haubicami 28 cm, ani zniszczyć rosyjskich umocnień. Podobnie rosyjska obrona wybrzeża wyposażona w w/w haubice mogła skutecznie przeciwdziałać ostrzałowi prowadzonemu z morza stanowiąc realne zagrożenie dla japońskich jednostek morskich. Sytuacja uległa zmianie, kiedy oblegający sprowadzili z Japonii ciężkie haubice kal. 28 cm produkowane na licencji włoskiej, które nawiązały skuteczną walkę ogniową z rosyjską obroną niszcząc przy tym fortyfikacje rosyjskie.
Powodzenie japońskiego oblężenia wymusiło na Rosjanach zmiany w budowanych fortach, w których zwiększono grubość betonowych stropów uodparniając je na działanie artylerii, a następnie zastosowano system rozproszenia obiektu w terenie uniemożliwiając zniszczenie jego celnym ostrzałem, co było w miarę łatwe przy obiektach ześrodkowanych. Dostrzeżono nadto potrzebę wyposażenia rosyjskich twierdz lądowych w nowe haubice mogące nawiązać równorzędną walkę z oblegającymi je siłami dysponującymi artylerią oblężniczą. W tym celu zakupiono we Francji haubice Schneidera kal. 28 cm wz. 1914 (org. wz. 1912), które przetestowano na Krymie. Po otrzymaniu ich dostrzeżono, że nowa broń jest już przestarzałą nie będąc w stanie przebić stropów o trzymetrowej grubości. Dlatego podjęto próby wyprodukowania własnych haubic, jednakże powiodły się one dopiero w 1916r. zaś zamówione u aliantów zastępcze haubice dotarły do Rosji dopiero w 1915r. już po klęsce gorlickiej.>
Doświadczenia wojny roku 1905 nie przełożyły się natomiast na pole rosyjskiej, ciężkiej artylerii. Można to wytłumaczyć tym, że działa kalibru 28 cm były zbyt ciężkimi, a przez to niewygodnymi do transportowania. Ograniczenie to odpadło jednak wkrótce po wprowadzeniu na wyposażenie wojska pojazdów mechanicznych w tym ciągników artyleryjskich, które w miarę sprawnie i szybko były w stanie przetransportować ciężką artylerię w dowolne miejsce. Nie można też zapomnieć o możliwości przewożenia ich drogą kolejową na lawetach (z tego rozwiązania korzystali szeroko Amerykanie w trakcie wojny secesyjnej a następnie w czasie I wojny światowej). Dodatkowym argumentem przemawiającym za użyciem haubic na lądzie był rychły spadek ich znaczenia wskutek wprowadzenia na wyposażenie okrętów lepszych dział o większym zasięgu (ponad 20 km) i wyższym kącie prowadzenia ognia artyleryjskiego. Oznaczało to zdeklasowanie dotychczasowych haubic do rangi co najwyżej broni przeciwdesantowej. Mimo to Rosjanie nadal nie posiadali koncepcji użycia haubic do walki pko galicyjskim fortecom blokującym im dostęp do wnętrza monarchii austro-węgierskiej. Prawdopodobnie na przeszkodzie stanęła niechęć STAWKI, która za bardziej celową receptę na zwycięstwo w przyszłej wojnie uważała wojnę manewrową.
Było to błędne stanowisko, ponieważ jak wykazały wypadki na froncie użycie armat kal. 28 cm mogłoby przynieść rychłe zniszczenie umocnień Przemyśla nie pozwalając mu odegrać w wojnie jakiejkolwiek roli, a co stało się losem Antwerpii, Liege i Namur na froncie zachodnim, które upadły z marszu pod ciosem zadanym im przez haubice 42 cm. Tymczasem Rosjanie pozwolili miastu na odparcie I oblężenia i umożliwienie przeprowadzenia Austriakom kontrofensywy w oparciu o twierdzę, a następnie dopuścili do II oblężenia trwającego przeszło 5 miesięcy w trakcie, którego wprawdzie Przemyśl nie odegrał już znaczącej roli, jednakże nadal blokował ważne linie komunikacyjne i wymagał utrzymania w gotowości armii oblężniczej. Na ściągnięcie dział z Kronsztadu zdecydowano się dopiero w marcu 1915r. Sformowano brygadę oblężniczą w twierdzy brzeskiej, którą wyposażono w 8 haubic kal. 28 cm (po 2 na baterię) i 12 haubic kal. 22,86 cm sformowanych w 3 bateriach po 4 sztuki. Brygadę wzmocnił dywizjon artylerii ciężkiej z Kowna z działami kal. 203 mm. Użyto ich do walki tuż przed kapitulacją warowni, bo 19.03.1915r., zaprzepaszczając tym efekt moralny i polityczny zdobycia jej szturmem a nie głodem.
Odmienne wniosku z wojny japońsko-rosyjskiej wyprowadziły państwa centralne, które w zastosowaniu ciężkich haubic obrony wybrzeża jako immanentnej części artylerii oblężniczej dostrzegły możliwość wyeliminowania belgijskich i francuskich umocnień otwierając sobie tym dostęp do wnętrza Francji. W związku z odkryciem silnika spalinowego i elektrycznego problemem przestał być transport ciężkich haubic na pierwszą linię frontu. Nowoczesne ciągniki umożliwiły szybkie dostarczenie artylerii w pożądane miejsca co obrazuje zniszczenie prawie z marszu belgijskich, a potem francuskich umocnień. Podobne zastosowanie znalazły wkrótce w walkach na froncie włoskim.
Niemcy początkowo dysonowali odpowiednikiem ówczesnych ciężkich haubic o nazwie 28 cm Haubitze L/12 jako wersji lądowej haubicy obrony wybrzeża 28 cm Kustenhaubitze. Działa te wytwarzały zakłady zbrojeniowe Kruppa w Essen. Ciężar działa, czasochłonność jego montowania powodowały, że nie spełniało ono oczekiwań armii lądowej domagającej się działa zdatnego do szybkiego przemarszu wraz z oddziałami pierwszoliniowymi. Działo wraz z lawetą i platformą ważyło, bowiem aż 63 tony. Nie posiadało też szczególnie imponującego zasięgu, bo tylko ponad 11 km przy prędkości początkowej strzału do 370 m/s. W czasie I wojny światowej zyskało zastosowanie w walkach stycznych m. in. pod Verdun. Ze służby wycofano je w 1939r. jednakże jego egzemplarze walczyły jeszcze w Sewastopolu i podczas powstania warszawskiego. Niezadowalające osiągi haubicy 28 cm zmusiły niemieckie dowództwo do poszukiwania działa zapewniającego przy mobilności lepsze osiągi w zakresie prowadzenia ognia artyleryjskiego. Prace powierzono Kruppowi, który zaproponował haubicę o kalibrze 420 mm (16,5 cala) o nazwie Gamma. Również ona nie nadawała się do realizacji założeń planu Schlieffena. Dlatego wkrótce Krupp zainstalował ją na zmodyfikowanej trakcji jezdnej dla haubicy 305 mm. Nową broń nazwano M-Gerat, lecz szybko przyjęły się dla niej oznaczenia „gruba” lub „duża Berta”. Miała ona mniejszy zasięg od 8 do 9 km przy wadze 42 ton i lufie długości 6,7 m. Mogła jednak prowadzić skuteczny ogień pociskami o wadze ok. 0,8 t, który niszczył fortyfikacje. Wadą ich okazała się łatwa podatność na zniszczenie własnymi gazami bojowymi wytwarzającymi się przy prowadzeniu ostrzału oraz szybkie zużycie lufy powodujące ograniczenie donośności. W momencie wybuchu wojny Niemcy dysponowali zaledwie dwiema armatami tego rodzaju, które zniszczyły fortyfikacje Namur i Liege. Działa te użyto w 1915r. w walkach o przemyskie forty ostrzeliwując nimi m. in. fort nr VII w Prałkowcach (pociski przebijały z łatwością stropy). Użycie ich pod Przemyślem nie było do końca zasadnym, gdyż i tak już nieodporne na pociski kal. 420 mm fortyfikacje galicyjskiej warowni były znacznie zniszczone po II oblężeniu, przez co nie przedstawiały znacznej wartości bojowej.
Z kolei Austro-Węgry skoncentrowały swoje wysiłki na opracowaniu mobilnej, ciężkiej artylerii. Monarchia habsburska nie posiadająca dostatecznych środków finansowych na jednoczesny rozwój i wyposażenie artylerii fortecznej oraz polowej potrzebowała nowatorskiego a przy tym uniwersalnego projektu zdatnego zarówno do walk pko fortyfikacjom rosyjskim czy włoskim jak i obrony galicyjskich twierdz. Pierwszym ciężkim moździerzem nowego typu była armata M 98 kal. 24 cm produkcji Skody powstała jeszcze przed konfliktem rosyjsko-japońskim. Ważyła ponad 8,6 t przy długości lufy 235 cm. Działo nadawało się do wygodnego transportowania na polu walki. Wykorzystywano do tego trakcję konną lub kolejową. O walorach konstrukcji świadczy to, że część jej elementów wykorzystano w Skodzie kal. 30,5 cm.
Kolejne lata przyniosły kontynuację prac nad ciężką artylerią. Główne prace prowadzono w zakładach Skody w Pilźnie, gdzie opracowano haubicę 305 mm (12 cali) wykorzystującą jako jedna z pierwszych w Europie nowoczesną trakcję motorową (ciągnik projektu Porsche’a o mocy 80 KM). Projekt moździerza powstał w latach 1907-1911 w ścisłej tajemnicy nie tylko przed Włochami, które uodporniły swoje twierdze na ogień moździerzy M.98, lecz i parlamentu habsburskiego niechętnego czynieniu wydatków na armię. Nowe działo było wysoce mobilną konstrukcją umożliwiającą przemieszczanie go w terenie górskim dzięki czemu mogło nawiązywać skuteczną walkę z fortami włoskimi. Model Skoda 1911r. składał się z trzech części: lufy, lawety i głównej platformy. Ważył ponad 20 ton. Posiadał donośność 11 km przy strzale granatami o wadze 287 kg i 382 kg. Haubice łączono w baterie po 2 sztuki transportowane przez 2 ciągniki (na jeden z nich ładowano tylko główne platformy). Działa te wspierały Niemców w walkach pko belgijskim fortom. Okazały się skuteczniejszymi od niemieckich odpowiedników zyskując sobie miano „Chudych Emm”. Na wyposażeniu przemyskiej fortecy znalazła się jedna taka bateria stacjonująca w Jaksmanicach zwana przez obrońców „Miłością Jaksmanic”. Działa te stanowiły istotne wzmocnienie parku artylerii fortecznej zmuszając niejednokrotnie rosyjską odpowiedniczkę do milczenia. W 1914r. pojawił się model wzorowany na niemieckim Kruppie o kalibrze 420 mm wykorzystana we Włoszech. Broń ta była rozwijana konstrukcyjnie w następnych latach wojny. Również działa Skody wzięły udział w walkach pod Przemyślem podczas III oblężenia.
Podsumowując naczelne dowództwa państw centralnych kierując się doświadczeniami wojny japońsko-rosyjskiej wyciągnęły z niej słuszne wnioski stawiając na rozwój mobilnej artylerii oblężniczej. Zapewniło im to powodzenie na początkowych etapach realizacji planu Schlieffena umożliwiając szybkie przełamanie obrony twierdz belgijskich i francuskich a na froncie wschodnim w 1915r. Przemyśla i fortec rosyjskich. Odmienne podejście do tego zagadnienia STAWKI pokładającej nadzieje w walce manewrowej uniemożliwiło Rosjanom zdobycie galicyjskich fortec przesądzając w pewnej mierze o niepowodzeniu ich kampanii prowadzonej w Galicji. Rosjanie dopuścili do tego, że oblężony Przemyśl nie tylko zablokował im w I oblężeniu szlaki komunikacyjne, ale tez skupił wokół siebie znaczne siły rosyjskie umożliwiając pobitym armiom austro-węgierskim reorganizację i podjęcie ofensywy. Również w drugim oblężeniu chociaż forteca nie spełniła swej roli strategicznej wiążąc znaczne siły rosyjskie, a nawet stała się przyczyną dwóch klęsk karpackich determinując działania armii polowych, Przemyśl został zmożony głodem, a nie wzięty szturmem stanowiąc dla Rosjan potencjalne zagrożenie na tyłach. W tej mierze trudno zrozumieć niechęć czy też niemożność użycia przez Rosjan dział oblężniczych w celu skruszenia przemyskich murów1.
Literatura:
Jarosław Chorzępa „Bez klucza do twierdzy” w Militaria XX wieku Nr 3(10) 2009.
“Heavy Artillery of World War I” in „War machine” 1984r. Orbis Publishing Ltd. Volume 5, Issue 56
Andrzej Zaręba „Chuda Emma ciężki moździerz 30,5 cm Skoda w I wojnie światowej” LIBRON s.c. Kraków 2006r.
1 Prawdopodobnie utrzymywanie ciężkich armat w Brześciu było skutkiem niezdecydowania głównodowodzącego zamierzającego użyć ich w walkach pko Niemcom