Twierdza
Przemyśl
„Jakieś przeklęte błazeństwo na Bałkanach” (Bismarck), które miało wciągnąć Europę w wojnę. Klasyczne już opracowanie amerykańskiej reporterki Barbary Wertheim Tuchman zerwało z tym tradycyjnym, eurocentrycznym zapatrywaniem na genezę I wojny światowej, jako rywalizacji rosyjsko- austro- węgierskiej o wpływy na Bałkanach. Autorka, choć stanowi to pewną wadę dzieła, zapatruje się na pierwszy światowy konflikt z perspektywy zachodniocentrycznej, uważając za jego praprzyczynę rywalizację brytyjsko – niemiecką. To wyścig zbrojeń pomiędzy tymi krajami, pretensje kolonialne rosnących w potęgę gospodarczą Niemiec, które podpierała rozbudowa floty wojennej i szeroko omówiona w opracowaniu, sytuacja Belgii, popchnęły ówczesne monarchie europejskie do zbrojnej konfrontacji.
Być może dla miłośników militariów wadę dzieła stanowi pominięcie szczegółowego przebiegu starć zbrojnych i ruchów jednostek, do czego swojej niechęci nie skrywa już na wstępie autorka, niemniej wojna posiada zawsze uwarunkowania dyplomatyczne, polityczne, gospodarcze, społeczne, a nawet kulturalne. Reporterskie doświadczenie autorki pogłębione gruntowną lekturą szeregu źródeł umożliwiło jej zarysowanie sylwetek psychologicznych pierwszoplanowych aktorów – polityków i dowódców, którzy poprowadzili swoje narody do śmiertelnego starcia. Niebagatelnymi były, bowiem ich charakterologiczne uwarunkowania, nierzadko małostki, uprzedzenia, lęki czy urojenia. To one ważyły na konkretnych decyzjach, które doprowadziły do wybuchu wojny, wypełnieniu sojuszniczych zobowiązań i niepowodzeniu strategicznym realizowanych planów militarnych. Można tu wspomnieć niezdecydowanie cesarza Wilhelma II, który o dzień opóźnił napaść na Luksemburg, rozważając porzucenie wojny z Francją na rzecz rozprawy z Rosją, czym doprowadził młodszego Moltkego do załamania nerwowego, czy urażoną ambicję dowodzącego niemiecką 1 Armią von Klucha, który za ujmę uznawał maszerowanie na tyłach 2 armii von Bulowa i tym umożliwił francuskie zwycięstwo nad Marną przekreślając ostatecznie powodzenie i tak nierealnego planu Schliefena. Przykłady te stanowią tylko niektóre z wielu niuansów poruszanych przez pisarkę na kartach opracowania.
Autorka choć relatywnie niewiele miejsca poświęca wschodniemu teatrowi działań wojennych z pasją, relacjonuje przebieg bitwy pod Tannenbergiem, gdzie carat składając w ofierze dwie nieprzygotowane do działań wojennych armie, przyniósł ratunek zachodnim aliantom umożliwiając im w dłuższej perspektywie kosztowne zwycięstwo nad państwami centralnymi. Pasjonująca, wartka narracja zrywa zatem ze stereotypowym niedocenianiem wysiłków militarnych Rosjan, którzy skazani zostali na odegranie w 14-tym dniu wojny roli „kozła ofiarnego”, która z końcem wojny została przez ich zachodnich aliantów zapomniana.
Wskazana przystępna forma cechująca pisarzy anglosaskich charakteryzuje całość dzieła. Autorka rozpoczyna swój wywód na kilka lat przed wybuchem wojny, aby zakończyć go niestety po miesiącu od rozpoczęcia walk. W osobnych rozdziałach przedstawia uwarunkowania polityczno -militarne każdej ze stron konfliktu, ilustrując je licznymi cytatami z dzienników ówczesnych decydentów. Przedstawia niemieckie próby na zmianę: szantażowania i przekupywania Belgii, aby ta zachowując neutralność, przepuściła cesarskie armie. Skrupulatnie wykłada doktryny wojenne, którymi kierowały się zwaśnione amie, wskazując nawet podstawy filozoficzne ich formowania, a nade wszystko słabości, jak choćby francuskiej doktryny ciągłego natarcia nie respektującej niemieckiej taktyki pojedynczych Kann wymagającej wdarcia się całą dostępną siłą od północy i zamknięcia przeciwnika w kleszcze, czy niemieckiego planu Schliefena realizowanego podług kursu pociągów a niedoceniającego oporu Belgów zwanych lekceważąco „czekoladowymi żołnierzykami”. Obrywa się także Brytyjczykom, dla których przyszła wojna stanowi walkę o Belgię, traktowaną jako własne terytorium, a ich ignorancja połączona z indolencją (nieudany pościg za pancernikiem „Goeben”) przynosi zaangażowanie w konflikt Turcji i w konsekwencji otwarcie nowego teatru działań wojennych.
Zaletę dzieła stanowi niewątpliwie reporterski warsztat autorki, który przyniósł jej wkrótce za to dzieło pierwszą w karierze nagrodę Pulitzera. Książka zawdzięcza jemu wartki, sprawny a zarazem bogaty opis wydarzeń, które doprowadziły do wybuchu wojny, a następnie relację z pierwszych 30 dni manewrowych działań wojennych, prowadzonych głównie na froncie zachodnim. W ich trakcie wychodzą na jaw różnice pomiędzy sojusznikami, jak i wybujałe ambicje Niemców gardzących przeciwnikiem, którzy zachęceni początkowymi sukcesami w Belgii, wikłają się w niepotrzebne walki na południowej granicy wzdłuż linii francuskich twierdz, pozbawiając nacierające na północy prawe skrzydło potrzebnych posiłków.
Autorka porusza także pewne niuanse kulturowe, jak choćby wyobrażenia zachodnich europejczyków o Kozakach. Słynne niemieckie „Die Kosaken kommen” miało wyryć w niemieckiej świadomości trwały rys, rzutując na ich wyobrażenia o konieczności obrony niemieckiego żywiołu przed naporem słowiańskich sąsiadów i skutkując choćby bezpardonowością ich postępowania na wschodzie w kolejnej wojnie. Lekceważenie zaś Belgów, którzy ku zaskoczeniu Niemców stawili jednak opór i niszcząc linie kolejowe opóźnili przemarsz wojsk pod Paryż, przyniosło realizowanie zbędnej, clauzewitzowskiej taktyki zastraszania ludności cywilnej terrorem i egzekucjami, a której zbrodniczą pełnię miały doznać europejskie narody podczas II wojny światowej.
Reasumując praca Barbary W. Tuchman jest pozycją, którą koniecznie należy przeczytać, gdyż stanowi ona wyczerpujące kompendium wiedzy o przyczynach, skutkach i przebiegu pierwszych dni I wojny światowej.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa WAB.
Autor: A.K.